Skip to main content

15 minut to tylko 1% doby. Kiedyś to policzyłam i bardzo się zdziwiłam, gdy uświadomiłam sobie, jak wiele można zrobić w takim krótkim czasie. 

W 15 minut można: 

  • zjeść, 
  • zadzwonić i porozmawiać z kimś bliskim, 
  • zrobić tę 5-minutówkę, którą odkładam od pół roku, a która jest po prostu niewygodne

W 15 minut można też świadomie pooddychać. Po 2 tygodniach takiej praktyki zmniejsza się podatność na zakłócenia nieprzyjemnymi emocjami.

Prowadziłam dzisiaj warsztaty z zarządzania czasem. Lubię ten temat. Dla mnie jest bardziej filozoficzno – egzystencjalny niż czysto protipowo – techniczno – narzędziowy. Moi uczestnicy dziwią się czasem, że o kalendarzu i priorytetach rozmawiamy, i owszem, ale w kontekście naszych przekonań, nieużytecznych wzorców, dbania o ciało, sen, kontrolę nad reaktywnością.

Na co wydajesz swój czas? 
Na projekcje, swoje wyobrażenia, snucie historii, jak to nie masz wpływu na to co Cię spotyka? 

Czy przeznaczasz ten czas na obiektywne przyglądanie się faktom i wyciągnie z tego wniosków? Czy pozwalasz sobie wpadać w kociokwik mózgu, czy przejmujesz władzę nad sobą i świadomie przekierowujesz uwagę na rzeczy, na które masz bezpośredni wpływ? Czy traktujesz odpoczynek jako obowiązek, czy nagrodę?

Czy to jak wydajesz swój czas, pokazuje, że szanujesz siebie? 

Każdy ma trochę inne sposoby na zarządzanie kalendarzem, projektami, życiem w ogóle. Ale wydaje mi się, że jest jedno dobre pytanie, od którego można zacząć, żeby coś wreszcie zmienić:
Na co wydaję swój czas?